Wyobrażasz sobie sytuację, że musisz wybierać między swoim życiem a życiem twojego dziecka? My nie potrafimy. Ewa Przybyło stanęła przed takim wyborem, gdy dowiedziała się, że ma złośliwego nowotworu podczas ciąży. Leczenie zagrażało życiu nienarodzonego dziecka.
Takimczasem Ewa i Kamil Przybyło przeżywali tragedię w momencie, gdy inni rodzice wybierają imię dla swojego dziecka, wybierają wyprawkę i urządzają pokój.
Czy kiedykolwiek ktoś znalazł się w sytuacji, w której zastanawiałeś się, jak uratować życie ukochanej żony i nienarodzonego dziecka?
Mam na imię Kamil. Jesteśmy małżeństwem już ponad 2 lata z Ewą i czekamy na nasze dziecko od 4 miesięcy.
Kiedy większość przyszłych rodziców zastanawia się nad wyborem imienia dla swojego dziecka, nad urządzaniem pokoju, ja desperacko szukam pomocy, aby ocalić dwie najważniejsze osoby w moim życiu! – napisał mąż Ewy Przybyło na portalu Zrzutka.pl
2 grudnia zeszłego roku Ewa została zdiagnozowana z nowotworu rdzeniaka czwartego stopnia. Tego samego dnia przeszła osiem godzin operacji w celu usunięcia guza. Po przeprowadzeniu badań okazało się, że leczenie radioterapią glowy i kręgosłupa pomaga tylko w przypadku nowotworów z okolic tych obszarów ciała, zatem nie było szans na przeżycie nienarodzonego dziecka. W tej sytuacji przyszli rodzice podjęli dramatyczną walkę, starając się odłożyć leczenie na czas po porodzie. Mąż Ewy zrezygnował z pracy, aby opiekować się żoną.
Jesteśmy pełni nadziei, że dzięki temu leczeniu uratujemy moją pełną chęci do życia żonę, która ma zaledwie 25 lat, i nasze dziecko. To jedyne moje marzenie! Mam nadzieję, że cała rodzina będzie cieszyć się życiem. Proszę o pomoc – przeczytano w opisie Zrzutki.
24 kwietnia 2017 roku urodził się syn Ewy i Kamila. Jako wcześniak ważył zaledwie 1480g i natychmiast znalazł się pod opieką lekarzy. Tymczasem Ewa mogła rozpocząć właściwe leczenie.
W czerwcu Ewa pojechała do szpitala w Monachium na kilka dni, gdzie przeszła serię badań kwalifikujących ją do terapii protonowej. Pojawiła się nowa nadzieja.
Badania polegały na precyzyjnym określeniu miejsca stosowania promieniowania oraz lokalizacji guzów, a także na wykonaniu specjalnej maski dla twarzy i łóżka, aby unieruchomić ciało podczas terapii protonowej. W ciągu najbliższych dni otrzymamy dalszy plan leczenia, a tymczasem cieszymy się, że nasz wspaniały Synk wychodzi ze szpitala – pisali rodzice na Facebooku.
Mimo ogromnego wsparcia i niesamowitej walki, jaką stoczyli małżonkowie, Ewa odeszła w miniony wtorek. Jej niesamowita determinacja i uśmiech pozostaną na zawsze w pamięci jej bliskich. Ale nie tylko ich… Również dla nas trudno znaleźć właściwe słowa, aby wyrazić nasz podziw i jednocześnie ogromny smutek po śmierci Ewy.
[Zdjęcie główne: screenshot z Facebooka]
[Zdjęcie główne: screenshot z Facebooka]