Milion złotych odszkodowania dla dziewczyny molestowanej przez księdza. Ważny wyrok polskiego sądu!
Sąd Okręgowy w Poznaniu postanowił przyznać byłej ofierze księdza milion złotych odszkodowania i comiesięczną rentę w wysokości 800 zł. To pierwszy taki wyrok w Polsce i nadzieja dla innych ofiar. Czy księża w Polsce przestaną być bezkarni?
Kasia miała 13 lat, kiedy ksiądz Roman powiedział jej rodzicom, że zabierze ją do szkoły z internatem w innym mieście. Faktycznie zabrał dziewczynkę do Szczecina i zapisal ją do szkoły. Ale także ją więził i wielokrotnie gwałcił. Nikogo nie dziwiło, że nastoletnia dziewczynka najpierw je obiad ze wszystkimi księżmi, a potem śpi w pokoju z jednym z nich.
Często zabierał mnie na plebanię w Stargardzie. Jedliśmy obiad ze wszystkimi księżmi, a potem brał mnie do swojego pokoju. Nie rozumiem, dlaczego nikt nie reagował. Ja byłam bardzo mała, wszyscy widzieli różnicę wieku między nami, a księża nie byli zdziwieni, że śpię u niego. Zabrał mnie do znanego egzorcysty w Szczecinie i nawet tam poprosił o wspólny pokój na noc – opowiada dziewczyna dziennikarce.
Kasia podjęła cztery próby samobójcze. Zgadza się jednak, że zakon bronił swojego pracownika i wynajął dobrego adwokata. Drugiego adwokata opłaciła matka księdza mieszkająca w Stanach Zjednoczonych.
Ksiądz Roman został skazany w 2008 roku, ale szybko wyszedł z więzienia i został księdzem w Puszczykowie, gdzie mógł swobodnie nawiązywać kontakt z kolejnymi dziećmi.
Wkrótce wyszedł z więzienia. Został księdzem w Puszczykowie. Byłam na mszy świętej, gdzie ks. Roman wręczał komunię dzieciom. Sprawdziłam, w jaki sposób kontaktuje się z nimi na Facebooku.
Tylko po proteście parafian i nagłośnieniu sprawy, Towarzystwo Chrystusowe odsunęło go od obowiązków.
Ponad rok temu zakończył się proces, wykluczenie tego księdza ze stanu kapłaństwa i od tego czasu nie kontaktuje się z nami – mówi pełnomocnik Towarzystwa Chrystusowego.
Pełnomocnik Towarzystwa Chrystusowego twierdzi, że zakon złoży apelację, ponieważ nie zgadza się z uzasadnieniem wyroku sądu. Według sądu, gdyby ten ksiądz nie uczył religii i nie był duchownym, nie doszłoby do jego spotkania z dziewczynką. Ale czy ktoś naprawdę w to wierzy?
Z relacji dziewczynki wynika, że inni księża wiedzieli, że spędzała noc w pokoju księdza. Koszt adwokata pokrył zakon, a po wyjściu mężczyzny z więzienia w 2012 roku, Kościół nie widział powodu, by nie pozwolić mu pracować w parafii. I tym samym ograniczyć jego kontakt z kolejnymi dziećmi.
Kościół, zwłaszcza w mniejszych miejscowościach, jest miejscem zaufania publicznego. Gdy dzieje się źle w domu i dziecko nie ma gdzie iść, kościół wydaje się jedynym schronieniem przed złem świata. Czy można wyobrazić sobie większe okrucieństwo niż wykorzystywanie bezbronnych dzieci, które muszą uwierzyć szanowanemu duchownemu, a nie sobie? Jeszcze większym złem jest ukrywanie postępowania księży przez przenoszenie ich do innych parafii i wynajmowanie drogich adwokatów, na których rodziny ofiar często nie mogą sobie pozwolić. Oby ten precedensowy wyrok sądu w Polsce stał się nadzieją dla innych ofiar…
Zdjęcie główne: depositphotos.com