Ojcowskie Bucket List

Photo of author
Written By Korneliusz Nowicki

Witam. Dziękuję za przeczytanie tego artykułu

Ojcowskie Bucket List

Kiedy Sylwia zajdzie w ciążę, zacząłem czytać blogi parentingowe, zwłaszcza te pisane przez ojców.

Mój znajomy uważa, że blogowanie powinno być zakazane i chciałby mnie zastrzelić za tatasap.pl. 🙂 Blogowanie, według niego, zabija tradycyjne dziennikarstwo. I w tym jest trochę prawdy. Chociaż wielu dziennikarzy popełniło samobójstwo, zanim pojawiły się blogi. Mimo to, czasem w blogach można znaleźć ciekawe treści. Niestety, są one bardzo rzadkie.

Jednym z tych wyjątkowych wpisów, które przeczytałem, był "Lista życzeń Ojca", autorstwa dr. Kelly’ego Flanagana.

Co to jest lista życzeń?

Jeśli oglądałeś(aś) film "Choć goni nas czas" (tytuł oryginalny "The Bucket List"), to wiesz, że jest to lista rzeczy, które bohaterowie chcą zrobić przed śmiercią. Jeśli nie znasz tego filmu, szczerze polecam!

Ja wolę sobie stawiać cele niż marzyć. Od kilku lat mam swoją własną listę, którą stopniowo spełniam.

Zainspirowany przez dr. Flanagana, przygotowałem drugą listę. Jest to lista rzeczy, które chciałbym pokazać mojej córce lub przeżyć razem z nią.

Moim marzeniem jest nauczyć ją cieszyć się życiem. Chciałbym, żeby znalazła swoje miejsce w świecie i umiała doceniać małe rzeczy. Chciałbym pokazać jej jak najwięcej pasji, by mogła znaleźć swoją własną. Życie bez pasji jest smutne i niebezpieczne.

Pragnę pokazać Zuzi rzeczy, które zaparły mi dech w piersiach lub zmieniły moje życie w inny sposób.

Jednak wracając do artykułu, który mnie zainspirował, zarówno z jego treści, jak i z treści filmu, do którego się odnosi, płynie jedno ważne przesłanie: czas ucieka i trzeba go wykorzystać w pełni.

Zainstalowałem aplikację, o której wspomniano w artykule. Ustawiłem datę, kiedy Zuzia teoretycznie opuści rodzinne gniazdo, czyli pójdzie na studia. Piszę "teoretycznie", ponieważ my "słoiki" wyprowadziliśmy się z domu w wieku 18-19 lat. Jednak pamiętam, że moi przyjaciele, którzy nie byli "słoikami", mieli sporo kłopotów z powrotem do domu po imprezie: musieli tłumaczyć mamie swoje alkoholowe zapachy i późną godzinę. Bycie "słoikiem" ma swoje plusy.

Przeczytaj więcej artykułów  Od 700 do nawet 3 5 tys zł miesięcznego dodatku Nowe świadczenie wchodzi w życie Wypłaty w trzech

Załóżmy jednak, że Zuzia usamodzielni się w październiku 2034 roku. Do tego czasu pozostało mi 18 lat, 9 miesięcy, 26 dni, 8 godzin, 52 minuty. To wydaje się dużo, ale ten czas szybko mija.

Przed tą datą chciałbym:

  • Przeżyć z nią wschód i zachód słońca nad wielką wodą.
  • Przeczytać jej wszystkie baśnie braci Grimm (i nie tylko). Fragmenty tych baśni są dla mnie najwcześniejszymi wspomnieniami z dzieciństwa. Bardzo jestem wdzięczny tacie, że dużo mi czytał.
  • Zarażać ją miłością do matematyki. Jeszcze nie wiem, jak to zrobić, ale postaram się. Matematyka jest królową nauk i pomaga w każdej dziedzinie życia. Niestety, w szkołach trudno znaleźć nauczycieli, którzy mają pasję do tego przedmiotu. Większość dzieci go nie lubi, a to wina systemu edukacji.
  • Zabrać ją do muzeów: Archeologicznego w Atenach, Historii Sztuki we Wiedniu, Luwru w Paryżu oraz Muzeum Sztuki w Nowym Jorku. Ale nie "od tak", musi towarzyszyć temu interesujący przewodnik, który potrafi tłumaczyć, dlaczego ludzie kochają sztukę, a te eksponaty są tak cenne.
  • Pokazać jej najważniejsze religie świata, z ich wadami i zaletami. Ja sam do tej pory nie znalazłem swojej religii. Może dla niej będzie łatwiej.
  • Odwiedzić NASA Kennedy Space Center lub przynajmniej Obserwatorium Astronomiczne w Rzepienniku Biskupim, żeby zobaczyła, jak malutcy jesteśmy w kosmosie.
  • Obejrzeć z nią "Dziadka do orzechów" w Teatrze Bolszoj, a przynajmniej w Sali Kongresowej.
  • Wspólnie posłuchać koncertu Narodowej Orkiestry Polskiego Radia w Katowicach.
  • Uczestniczyć w koncercie któregoś z legendarnych muzyków jazzowych (niestety jest ich coraz mniej) oraz w jam session.
  • Znaleźć wspólną ulubioną piosenkę i zagrać ją razem na jakimś instrumencie.
  • Wziąć udział w zawodach sportowych (np. rowerowych, biegowych lub pływackich), żeby zrozumiała, że najtrudniejsza walka jest z samym sobą i można ją wygrać!
  • Spróbować jak najwięcej różnych potraw/kuchni świata. Nie zdążymy odwiedzić restauracji Jiro w Tokio, ale możemy spróbować choćby Nomy, Delicatessen lub El Bulli.
  • I najważniejsze: pójść razem na studia. Do tej pory ciągle było mi czegoś brak. Pracuję w tygodniu i w weekendy. Przez kolejne 18 lat nie przewiduję większych zmian. Ale jeśli nie obronię magisterki do tego czasu, to zrobię to wraz z Zuzią. Spokojnie, zakładam, że będziemy na różnych kierunkach. Nie będę jej przeszkadzał na wykładach. Zresztą, przez ten blog jej ojciec pewnie będzie bardzo wstydził się przed nią. 🙂
Przeczytaj więcej artykułów  Pranie ubranek dla noworodka

A na koniec, utwór muzyczny, który sam z siebie zaczął mi grać w głowie, gdy zacząłem pisać ten post.

A na koniec, utwór muzyczny, który sam z siebie zaczął mi grać w głowie, gdy zacząłem pisać ten post.

Dodaj komentarz